Muzyka

"The Hanging Tree"

Ostatnio weszła mi w głowę ta słynna piosenka i dzięki temu powstało to opowiadanie. :)

"The Hunging tree"
"Drzewo wisielców"


Gdy wojna panowała,
strach czuć było w sercach wiecznie.
Grupka przyjaciół się spotkała,
przy drzewie, tam gdzie bezpiecznie.
Drzewo było silne, mocne,
lecz za dnia strasznie tam było,
dlatego robili spotkania nocne.

Raz coś Glorii się przyśniło.
Do ich miasta weszli żołnierze,
mnóstwo, armia cała.
"Nie, ja w to nie wierzę!"
wtem tak właśnie zawołała.
W realu też tak się stało,
nie było już chwil spokoju.
To, co się wtedy działo,
mówiło o tym, że nie będzie już pokoju.

To jest koniec, koniec ich historii,
wszyscy odejdą po kolei.
Mark, chłopak Glorii,
pierwszy się na to ośmielił.
"Muszę coś załatwić" - powiedział.
Załatwił, nie coś, ale kogoś.
Dlaczego? Nikt nie wiedział,
lecz była tych ofiar mnogość.
Trzy osoby z jego ręki zginęły,
wszyscy się go po tym bali.
Nim dwie doby minęły,
strażnicy go zabrali.

Powiesili go na własne życzenie,
pod drzewem, tam gdzie wiele się działo.
Ustawili przy roślinie kamienie,
a pod nimi w ziemi, spoczęło ciało.
Gloria od niego list dostała.
Na nim wyjaśnienia, piosenka i prośba "zaśpiewaj mi".
Poszła pod drzewo i zaśpiewała
piosenkę "The hunging tree".
Gdy skończyła śpiewać zrozumiała:
Mark chciał, by bezpieczna była.
Szybko naszyjnik ze sznura związała
i na szyję go założyła.
Westchnęła głęboko, już się wspinać miała,
lecz pojawił się Sam.
Na krótką chwilę się zatrzymała,
rzekła - "złe wieści mam".
"Ciekawa piosenka" - odpowiedział.
Sam nie dociekał, nie drążył, nie wiercił,
co dziewczyna chciała zrobić - wiedział.
Słowa piosenki mówią, że bezpieczniej niż tu jest po śmierci.
Sam się zgodził, uległ tym słowom.
Gloria oznajmiła - "Chcę uciec od przemocy".
Chłopak pokiwał głową
i powiedział - "A więc spotkajmy się tu o północy".

Sam nie chciał odejść bez słowa,
powiedzieć zamierzał Joshowi.
Przerywana, cicha była jego mowa,
lecz w końcu wyznał wszystko przyjacielowi.
Josh go długo od tego odwodził,
przedstawił nawet dalszego życia teorie.
Lecz Sam się na to nie zgodził,
za bardzo kochał Glorię.
Wyrecytował słowa piosenki,
Josh w końcu zrozumiał o co mu chodzi.
Sam poszedł do swojej panienki
i razem z nią do drugiego świata odchodził.

Josh i Ronnie zakopali tych dwoje,
pod drzewem, tak jak Marka.
Ronnie nie zgadzała się z tym, co zrobili, wiedziała swoje,
wtedy zaczęła się między nimi walka.
Josh chciał by też tak zrobili,
ona twierdziła, że to tchórzostwo:
- Do wolności człowieka by się przyczynili,
a nie odeszli tak po prostu, beztrosko.
- Chcieli odejść spokojnie,
nie czuć tyle cierpienia.
- Naprawdę? Na wojnie?
Strach tu nic nie zmienia.

Po Joshu zniknął wszelki ślad,
Ronnie zaczęła się udzielać na wojnie.
Przez dobrych kilka lat,
jej czas mijał w miarę spokojnie.
Dzięki niej wielu odzyskało wiarę,
wrogowie się jej bali,
lecz w końcu musiała ponieść karę,
bo sojusznicy ją wydali.
O szybką śmierć mogła poprosić
albo ginąć powoli, boleśnie.
Na prośbę się jednak nie zanosi,
bo dla Ronnie to prawie że obleśne.

Josh przyszedł do jej celi,
żył ten cały czas u przeciwnika.
Poprosić o odwiedzenie nie bał się ośmielić,
znał dobrze tego strażnika.
Nie mógł przyjaciółki jednak ocalić,
inni strażnicy czaili się wszędzie.
Obiecał jednak tę wojnę obalić,
pod warunkiem, że Ronnie cierpieć nie będzie.

Dziewczyna poprosiła więc kata,
lecz miała ostatnie życzenie.
Chciała by jej ciało, miecz i szata
pod drzewem znalazły schronienie.
Kat się zgodził i pytał o ochotnika,
Josh spośród tłumu natychmiast się zgłosił,
innych ogarnęła panika,
bo to nie ich teren, a tamten król zabijać każdego ogłosił.

Josh zakopał szybko ciało,
czwarty grób powstał pod drzewem.
A co się potem działo?
Okolica zaniosła się ptaków śpiewem.
Z obu miast wyszli żołnierze,
w armii pełno piechoty, strzelców.
Szli w równych odstępach, w równej mierze,
a spotkali się pod drzewem wisielców.
Patrzyli na drzewo, było jakieś dziwne,
miało w sobie jakieś dziwne więzi.
Bez liści, kora jak oczy księżniczki, piwne,
a Josh siedział na gałęzi.
Mówił o stratach,
namawiał do pokoju,
wspominał o tych wszystkich latach,
co ludzie żyli w spokoju.
I coś dziwnego się stało,
władcy podali sobie dłonie na zgodę,
choć to w ogóle sensu nie miało.
Nie dziwne, że napotkali przeszkodę.
Połączyć królestwa oba musieli,
władza musiała być w jednym ciele.
Dlatego Josha i księżniczkę wzięli
i wyprawili im wesele.

Potem opowiadano o tym ze śmiechem,
czasem śpiewano piosenkę Glorii,
która rozniosła się po świecie echem
i to w sumie koniec tej dziwnej historii.


Z góry przepraszam za niektóre dziwne rymy, nie jestem zbyt dobrą poetką. XD
Taka ciekawostka: Przeczytałam to bratu, pierwszy mój wierszyk, który mu się spodobał.^^
I stwierdził, że powinnam go nazwać "Happy tree friends" (szczęśliwi, leśni przyjaciele). Zakładam, że znacie te bajkę. Cóż, nie ma to jak młodszy braciszek. ;P


http://www.tekstowo.pl/piosenka,igrzyska_smierci,the_hanging_tree.html ~ wiersz zainspirowany tą piosenką. W zasadzie dorobiłam do niego historię. ^^

3 komentarze:

  1. *_*
    Wow wow wow
    Genialne!
    Trochę się na początku nie połapałam, ale... no!
    Nie wiem co napisać, oprócz tego, że Twój brat miał rację ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. sama to napisałaś? Nie no szacuneczek^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sama, choć babcia nie wierzyła (musiałam się jej pochwalićXD). Sama nie wiem jak ja to mogłam napisać, ale tak jakoś mi się wszystko rymowało. :)

      Usuń