Muzyka

piątek, 31 stycznia 2014

L.A.

Liebster Award

„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Nominowała mnie Cammie z bloga http://przepisnaodwage.blogspot.com/ już jakiś czas temu (przepraszam za zwłokę), za co serdecznie dziękuję.

1. Trzy ulubione książki z dzieciństwa?

W dzieciństwie to ja cały czas czytałam „Martynki” albo „Barbie”. Mówię serio...
No i uwielbiałam „Psa, który jeździł koleją”. Jedna z nielicznych lektur, które udało mi się przeczytać. ^^

2. Trzy ulubione książki teraz?

Hm... Na pierwszym miejscu niewątpliwie uplasują się moje ukochane „Igrzyska Śmierci”. Od dawna uważam się za Igrzyskomaniaka. <3 Na następnym znajdzie się książka, na podstawie której piszę fanfik, a mianowicie „Niezgodna”. Na trzecim pojawi się coś, co nie jest fantasy. Aż dziwne, tak patrząc na mnie. :D Na ostatnim miejscu znajdzie się „Zapytaj Alice”, o dziewczynie, która zaczęła brać narkotyki. Książka bardzo mi się spodobała.

3. Co cię najbardziej denerwuje w książkach/filmach?

W obu denerwują mnie schematy. Książka, a także film muszę mieć jakieś zaskoczenie. Coraz częściej zdarza mi się oglądać filmy, których dalszą część sama zgaduję. Rozumiem, że nie wszystko musi być zdumiewające, bo tego chyba się nawet nie da zrobić, ale cała przewidywalna fabuła też jest nudna.

4. Książka czy film?

Zdecydowanie książka. Może jak jestem zmęczona, czy spotykam się ze znajomymi miło jest obejrzeć film, ale w spokojne dni mogę posiedzieć sobie nad książeczką i zatopić się w jej świat. ^^

5. Utożsamiasz się z którąś ze swoich/cudzych postaci z filmów/książek?

Czasami się to zdarza. Wtedy szaleję w niektórych momentach, bo mam wrażenie, że to chodzi o mnie. Szczerze mówiąc, jeśli chodzi o moje opowiadania, to nie utożsamiałam się nigdy z główną bohaterką, a raczej z jakąś poboczną. W tych dwóch, które znalazły się na moich blogach jest inaczej. To główna bohaterka ma jakąś cząstkę mnie.

6. O czym myślisz kładąc się spać?

O wielu rzeczach. Zależy co się działo w dany dzień. Czasami to pomysły do opowiadania. Czasami o tym, co powiedziałam lub zrobiłam, albo co zrobił kto inny. A czasami się zdarzy myśleć o kimś, a nie o czymś.

7. Jaki język chciałabyś opanować?

Angielski. Tak mówię serio. Jestem cienka z języków obcych. Nie licząc tego jednego, popularnego języka, chciałabym opanować język migowy. Przydawałby się w sytuacjach, w których nie mogę się odezwać. ^^

8. Jaki fantastyczny świat chciałabyś zwiedzić najbardziej?

Hmm... Chyba świat „Niezgodnej”. Najchętniej zwiedziłabym wszystkie frakcje, choć najbardziej ciekawiłaby mnie Nieustraszoność. Lubię, gdy adrenalina buzuje we krwi.
„Igrzyska Śmierci” czy inne światy typu antyutopii, które widuje na blogach również są ciekawe. W Panem jednak bałabym się dnia dożynek, wylosowania mnie albo kogoś z moich bliskich. Z czasem to jeszcze mogłoby mi coś odwalić i sama bym się zgłosiła na igrzyska.

9. Bez czego nie potrafisz żyć?

Bez oddychania. Pewnie byłoby ciężko. A tak serio to bez chwil dla siebie. Gdybym miała cały czas robić to, co ktoś mi każe, to bym zwariowała. Trzeba czasem odetchnąć. :)

10. Wybucha zombie apokalipsa, co robisz?

Najpierw pewnie bym wrzeszczała, bo zombie. Próbowałabym się schować, a potem pewnie by mi się to znudziło i bym się zmobilizowała do walki. ^^ O ile do tego czasu bym jeszcze żyła.

11. Ulubiony cytat?

Wspaniałych cytatów jest pełno, ale chyba ten:
"Więc kiedy szepcze:
- Kochasz mnie. Prawda czy fałsz?
Odpowiadam:
- Prawda."

Moje pytania:
1) Która piosenka najbardziej inspiruje cię do pisania?
2) Którą postacią z blogów, które czytasz chciałabyś być?
3) Książka, która ostatnio skłoniła cię do przemyśleń?
4) Ulubiona postać z „Igrzysk Śmierci”? I dlaczego właśnie ta.
5) Wolałabyś być wampirem czy wilkołakiem?
6) Postać, która twoim zdaniem ma najlepsze teksty?
7) Gdybyś mogła użyć raz wehikułu czasu, gdzie byś się przeniosła?
8) Czego najbardziej się boisz?
9) Gdybyś mogła zmienić w sobie jedną rzecz, co by to było?
10) Wolałabyś mieszkać na pustyni czy Antarktydzie?
11) Wolałabyś wziąć udział w „Igrzyskach Śmierci” czy „Łowach”, które są opisane na blogu http://oczami-scarlett.blogspot.com/ (jeśli nie czytasz tego bloga, nie musisz odpowiadać na to pytanie)

A teraz nominacje:
1) Abigail - nowy blog Layki/Eurydyki/Abigail
2) Toria - może nie aż tak świeży, ale też go nie nominowałam. ;)
3) Destiny - adminka z naszego fanpage
4) Numer 10 - a czemu nie? :D
5) ZainspirowanaTobą - z fanpage, na razie tylko prolog, ale skoro opis mnie zaciekawił to mogę cię nominować.
6) Nocna Łowczyni - również z fanpage (przyznam bez bicia - czytałam tylko prolog, ale to nadrobię)

Na razie nominuję tyle. :D Muszę przeglądnąć blogi z fanpage, może znajdę jakieś cudeńka? ^^
Przy okazji nie wiem czy mogę nominować http://100latpocentrumhandlowym.blogspot.com/ bo to tak jakby trochę od nich. Jeśli chcecie możecie odpowiedzieć na pytania. ;)
Zresztą tak czy siak nikogo nie zmuszam.
PS. Pierniczku, upiekło ci się. :D

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział V

    - Słuchaj... - zaczyna Jack, cały czas patrząc się na moje oczy. Gdyby spróbował spojrzeć niżej, pewnie sama urządziłabym idiotyczną ceremonię, na której pozbawiłabym go zmysłu wzroku.
    - Ci! - uciszam go. Chłopak próbuje coś powiedzieć, ale mu przerywam. - Cicho, ja myślę.
    - Możesz to robić, gdy mówię - rzuca błyskotliwą myśl. Przewracam oczami.
    - Twój głos działa na mnie jak reklamy nowych witraży w telewizji, gdy próbuje zasnąć. Są tak denerwujące, że wybudzają mnie z transu - odpowiadam, a szatyn walczy z uśmiechem. Po chwili przekrzywiam lekko głowę. - Dlatego podarowałam mój telewizor niższemu poziomowi.
    Krzywizna, która maluje się w tym momencie na twarzy Jacka utwierdza mnie w przekonaniu, że chłopaka wcale nie obchodzi nikt spoza jego poziomu. W zasadzie nie wiem czego się po nim spodziewałam.
    - Ty chyba chciałabyś się urodzić w niższym poziomie, co? - pyta chłopak. Nie umiem odczytać emocji, które malują się na jego twarzy, to jakaś dziwna mieszanina.
    - Jasne, wtedy byś na pewno za mną nie chodził, bo bym cię nie obchodziła. - Tak naprawdę nigdy nie zastanawiałam się, czy wolałabym być taka, jak mówi Jack. Zapewnie nie, bo wtedy moje zdanie nic by już nie znaczyło, a tak przynajmniej mogę coś zmienić.
    - Jesteś tego pewna? - Kącik ust mojego rozmówcy unosi się delikatnie w górę. Marszczę brwi ze zdziwienia.
    - Och tak, już widzę jak ulubieniec nauczycieli, Jack’uś, biega za dziewczyną z niższego poziomu, bo... co? - Spoglądam uważnie na twarz kolegi. - Bo chce pogadać?
    - W zasadzie to też. - Jack wzrusza ramionami. Nasze głowy, oparte o mur są niebezpiecznie blisko. Nie mam pojęcia, kiedy się tak do siebie zbliżyły.
    - Masz niepowtarzalną szansę, gadaj.
    Uśmiech na twarzy chłopaka jest tak wielki, że aż przechodzą mnie ciarki. Mam wrażenie, że za chwilę cała jego twarz zniknie, a zastąpi ją spirala niekończącego się uśmiechu.
    - Nie masz nikogo, prawda? - Jack łapie kosmyk moich włosów i zaczyna go sobie obracać wokół palca.     Patrzę zaskoczona na jego rękę. Moje ciemne, delikatne loki wyglądają zabawnie przewijając się co chwila przez jego dość duże palce. Zapatrzona w ten widok, nie zwracam uwagi na sens jego słów. Mam ochotę odpowiedzieć, że przecież mam rodzinę, ale po chwili ich znaczenie uderza do mojej głowy jak grom z jasnego nieba. Cofam się do tyłu, wyrywając przy tym moje włosy z jego dłoni.
    - Może i tak - odpowiadam najbardziej swobodnym głosem na jaki mnie stać.
    Chłopak delikatnie kręci głową. Po chwili zbliża swoją twarz do mojej. Jego oczy są coraz bliżej mnie, tak samo jego usta. W tych pierwszych dostrzegam coś dziwnego, co wcale mi się nie podoba.
Podnoszę ręce i odpycham go delikatnie do tyłu. Oczy Jacka się rozszerzają i patrzą na mnie w zdumieniu. Najwidoczniej nigdy nie miał do czynienia z odtrąceniem.
    - Molly, co jest? - pyta po chwili, a jego twarz zmienia się z zaskoczonej w lekko zniesmaczoną.
    - Nic. - Wzruszam ramionami. - Po prostu mówię „nie”.
    Czuję się dziwnie. Mam wrażenie, że moje policzki się czerwienią. W zasadzie nigdy nie byłam w takiej sytuacji, chłopcy po prostu pod tym względem trzymali się ode mnie z daleka. Nie wiem, może się mnie bali?
    - Nie udawaj niedostępnej. - Jack znowu podchodzi bliżej. W jego oczach nadal dostrzegam tę paskudną nutę, zupełnie jakbym miała przed sobą jakiegoś zboczeńca. - To tylko pocałunek.
    Cofam się o kilka kroków. Zastanawiam się, czy aby nie wrócić do kaplicy. W zasadzie dziwne jest to, że pozostali jeszcze nie zaczęli z niej wychodzić.
    - No Molly, wiem, że tego chcesz. - Dłoń chłopaka dotyka mojego policzka. Odruchowo kładę rękę na niej i spoglądam mu prosto w oczy. Cały czas mają ten sam wyraz, krzywię się na ten widok i strząsam dłoń Jacka.
    - Chyba coś uroiło się w twojej główce. To, że sam jesteś w sobie zakochany, nie znaczy, że wszyscy są - mówię i odchodzę, zostawiając go samego. Czuję się dziwnie. Z jednej strony może naprawdę chciałam go pocałować, ale z drugiej te jego oczy mnie odstraszały. Zaciskam ręce w pięści, chyba dobrze zrobiłam.
    Nagle ktoś dotyka moich ramion i gwałtownie mnie obraca. Mam przed sobą twarz tego matoła, która tym razem przybrała gniewny wyraz.
    - Nie ma mowy, żebyś mnie odtrąciła. - Chłopak łapie mnie za nadgarstek i zaciska na nim swoje duże palce. Robi to za mocno, bo zaczyna mnie boleć.
    - Pieprzony idiota! - krzyczę i zaczynam szarpać ręką.
    - Skończ w końcu i zabierz te swoje wyzwiska. - Jack przewraca oczami, w których dostrzegam wyraz kpiny. Kto by pomyślał, że to taki debil?
    - Tak się boisz moich słów, że żal ci dupę ściska? - pytam. Chłopak jest przez chwilę zdziwiony tym, że udało mi się zrymować. W zasadzie wyszło to niechcący.
    Nadeptuję najmocniej jak umiem na jego stopę i szatyn momentalnie mnie puszcza. Musiałam to zrobić idealnie, bo się krzywi. Po chwili uderzam go w nos z pięści. Jack chwyta się za niego, chociaż nie widzę, by stamtąd płynęła mu krew. Dosłownie parę sekund później wymierza mi cios w brzuch z pięści. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego po nim, dlatego nawet nie próbowałam się zasłonić i wylądowałam na ziemi. Czy on musi być aż tak silny? Ciekawe, od czego tak przypakował? Od przewracania kartek w Biblii czy zabawy rzeczami do egzorcyzmów?
    Nagle znowu rusza w moją stronę, schylając się przy tym. Przechylam się bardziej do tyłu i kopię chłopaka w klatkę piersiową. Odsuwa się w tył, a ja w tym czasie szybko wstaję. Spoglądam mu prosto w oczy. Nie wiem czy widzę w nich zaskoczenie, czy może coś innego, ponieważ szybko zmieniają wyraz i chłopak ponownie rusza na mnie. Przechylam ciężar ciała na lewą nogę, a prawą kopię go w biodro, po czym próbuję go uderzyć z pięści. Mój przeciwnik okazuje się jednak sprytniejszy, ponieważ udaje mu się znowu mnie złapać za nadgarstek, po czym wykręca mi rękę i przyciska do pleców. Jeszcze trochę i mi ją złamie.
    - Puszczaj, idioto! - wrzeszczę, a on bardziej przyciska mi kończynę, więc zaciskam zęby.
    Jack pcha mnie w stronę zaułka, by nie być na widoku ludzi, którzy zapewne zaraz wyjdą z kaplicy.
    - Idź - mówi, po czym znowu mocniej podwyższa moją rękę. Nie jestem głupia, wiem, co to oznacza. Złamie mi rękę, chyba, że zrobię to, co w tej chwili mi rozkazuje. A myślałam, że Liam to matoł.
    Gdy schodzimy z widoku, Jack nachyla się tuż nad moim uchem.
    - Nadal się będziesz wypierać?
    - Dlaczego Amelia z tobą zerwała? - odpowiadam pytaniem. Przyszło mi do głowy, że może dlatego ta parodia człowieka została sama. Jakoś nie widzi mi się, by cnotka dała się tak traktować.
    - To ja z nią zerwałem, bo nie chciała, a ja chciałem. - Przewracam oczami na te słowa. I pomyśleć, że parę minut wcześniej zastanawiałam się, czy go nie pocałować. - Ustaliliśmy, że zostaniemy przyjaciółmi, ona nie powie dlaczego zerwaliśmy, a ja będę mówić, że to ona zerwała, by nie było, że nikt jej nie chce.
    - Czyli nie próbowałeś jej uderzyć, by dała ci co chcesz? - Próbuję na niego spojrzeć, ale w tej pozycji to nie jest zbyt wygodne.
    - Przyjaźnimy się. Za bardzo ją cenię, by była tak traktowana.
    - A mnie wolno Ci napastować?
    - Nie. - Jego głos jakby zmiękł. Zgłupiałam w tym momencie,  zastanawiam się, czy on w ogóle myśli, co mówi i robi. - Po prostu za dużo razy usłyszałem odmowę.
    - I co? Mam cię żałować? - Podnoszę drugą rękę i chwytam go za szyję. Niepotrzebnie nachylał się do mnie z tej strony. - Puść mnie albo cię uduszę.
    - Nie zrobisz tego - mówi lekko syczącym głosem. Zaciskam palce mocniej na jego krtani.
    - Chcesz się przekonać? - Czuję jak uścisk na moim nadgarstku się rozluźnia i po chwili moja ręka jest wolna. W tym samym momencie odpycham chłopaka jak najdalej.
    - Wkurzasz mnie. - Jack masuje swoją szyję. Ciekawe czy ma tam ślady po moich palcach. - Czasem jesteś zabawna, ale czasem robisz wszystko, by denerwować ludzi.
    - I to ci daje prawo, by mnie zgwałcić? - Krzyżuję ręce na piersi i spoglądam na niego wilkiem. Chłopak momentalnie robi się czerwony.
    - Nie... no może tak to wyglądało, ale chciałem cię tylko pocałować. - Przewracam oczami. Czy można być  większym kretynem?
    - Masz jakieś zaburzenia osobowości czy co?! Raz jesteś jak potulna owieczka, a raz jak jakiś gwałciciel! - wrzeszczę. Jack tylko opuszcza głowę i patrzy się na sznurówki swoich butów. - Wiesz idioto, że mogłabym to zgłosić i zabrali by cię do Czyśćca?
    Chłopak zaczyna się uśmiechać pod nosem.
    - Nie uwierzyliby ci. Jestem zbyt ważny - mówi. Tego już wiele! Co za pyszałkowaty idiota.
    Zaciskam dłonie w pięści i go atakuję. Zdziwiony podnosi ręce do góry, w akcie obrony. Kopię w nie, a następnie uderzam naprzemiennie rękami, chłopak tylko się zasłania. Po chwili zaczyna się ze mnie śmiać. Cała się w środku gotuję. Wściekłość, która opanowała moje ciało chce wydostać się na zewnątrz. Schylam się niżej i z półobrotu kopię go w nogi. Mój przeciwnik się przewraca, a ja jeszcze zanim opadnie na ziemię uderzam go w plecy, dzięki czemu jego ciało podskakuje i upada jeszcze dalej. Jack próbuje się otrząsnąć i podnieść, ale kopię go w brzuch. Nagle ktoś łapie mnie w pasie i unosi do góry. Szarpię się, ale nie daję rady się uwolnić.
    - Uspokój się - mówi głos osoby za mną. Z pewnością jest płci męskiej, ale nie umiem sobie teraz skojarzyć do kogo należy.
    Biorę kilka głębokich wdechów i jakoś robię to, o co ta osoba mnie prosiła. Gdy jej ręce wyczuwają, że już się nie szarpię, chłopak stawia mnie na ziemi.
    W pewnym momencie mój niedoszły przeciwnik wstaje z ziemi i idzie w moim kierunku. Osoba, która jeszcze przed chwilą mnie trzymała staje między nami. Teraz go poznaje, wprawdzie widzę tylko plecy, ale nie pomyliłabym go z nikim innym.
    - Liam ty idioto! Co tu robisz?! - krzyczę. Chłopak, w stroju strażnika obraca się w moim kierunku. Jego twarz ma lekko rozbawiony wyraz. Nagle unosi jedną brew do góry.
    - Wypełniam tylko moje obowiązki. Powinnaś mi podziękować, jeszcze trochę i nieźle pobiłabyś przyszłego kandydata na papieża. Mogłabyś za to trafić do Czyśćca. - Nie wiem, co dokładnie kryje się w głosie Liama. Pogarda? Obrzydzenie?
    - Nie zgłosiłbym tego, zresztą nie pobiłaby mnie - odzywa się Jack. Patrzę na niego znaczącą, po czym przenoszę wzrok na strażnika. A w zasadzie tylko praktykanta, bo - mimo, że Liam wywodzi się z rodziny naszych ochroniarzy - na razie tylko się uczy.
    Twarz chłopaka nie wyraża teraz żadnych emocji, po prostu czeka w skupieniu, aż coś powiem. Z jednej strony mam ochotę zrobić mu na złość, ale z drugiej dopuszczam do głowy myśl, że miał rację. Gdyby mnie nie odciągnął, pewnie zabiłabym tego kretyna z wyższego poziomu.
    - Dziękuję - mówię. Oczy Liama rozszerzają się ze zdziwienia, ale szybko próbuje to zamaskować.
    - Nigdy nie widziałem, by dziewczyna z wyższego poziomu się biła - mówi, by zmienić temat. Czy tak trudno przyjąć do wiadomości w jego małej główce, że jednak umiem zrozumieć, że dobrze zrobił?
    - Masz coś do wyższego poziomu?! - Jack łapie strażnika za ubranie. Nie ma to jak stać obok dwóch matołów, którzy się kłócą. Najchętniej obydwóch bym udusiła.
    - Zamknij się! - krzyczę. Nagle dostrzegam, że Liam próbuje coś powiedzieć. - Ty też!
    - Myślisz, że możesz mi rozkazywać? - Strażnik krzyżuje ręce na piersi. Przewracam oczami.
    - Może, bo ty jesteś tylko jej ochroniarzem - odzywa się ponownie bogacz. Zaraz mu coś zrobię.
    - Mam ważniejsze rzeczy do roboty niż ochraniać rozbestwioną dziewczynę. - Słowo daję, jak jeszcze raz coś powie, przyłożę mu tak, jak wcześniej Jackowi.
    Przygryzam wargę i zaczynam głębiej oddychać, by się w pełni uspokoić. Po chwili ruszam bez słowa w kierunku mojego domu, zostawiając tych idiotów samych.


~***~

No i jest. ^^ Jakoś napisany w trakcie nawału kartkówek. Odpowiedzi na pytania Bagheery dodam jakoś niedługo. Nie wiem, czy rozdział ciekawy, ale z pewnością miał sporo błędów... Chwalmy moją betę.

PS. Pomodlimy się wszyscy o nowy telefon do Destiny (nowej adminki na fanpage'u, który prowadzę)? :D

PS2. Mam informacje z pierwszej ręki, że niedługo do blogosfery wróci pewna osoba. Ona, jak i ja mamy nadzieję, że o niej nie zapomniano. ;P